Zwariowana
Gęś
Raz na 568 lat rodzi się jedyna w
swoim rodzaju Zwariowana Gęś. Legenda głosi, że zakręcone zielone pióro wyrwane
z jej kupra podczas wiosennej równonocny potrafi zdziałać prawdziwy cud!
Zwariowana Gęś jest niezwykle szybka i przebiegła, zatem niemożliwością jest
złapać taką gęś, że już nie wspomnę o wyrywaniu czegokolwiek z jej gęsiego
ciałka. Pewnego dnia znalazł się jednak ktoś, kto tego czynu niezwykłego
dokonał. Ale po kolei…
Był sobie pewien troll o imieniu
Orzech (wszystkie trolle otrzymują imiona pochodzące od nazw drzew), ale i tak
wszyscy wołali na niego Orzeszek, bo jak na trolla był niezwykle małego wzrostu
( miał dwa metry wysokości, podczas, gdy przeciętny dorosły troll osiąga cztery
do pięciu metrów). Ale to nie wszystko…nie dość, że był malutki, to jeszcze był
strasznym pechowcem. Zawsze przechodził pod drabiną, czarne koty kilka razy
dziennie ( chyba już tylko z czystej złośliwości!!!) przebiegały mu drogę a
wszystkie lustra same pękały w jego obecności.
Pewnego dnia Orzech postanowił
opuścić rodzinną wioskę i udać się w świat w poszukiwaniu szczęścia.
Niestety już pierwszego dnia
podróży spotkało go nieszczęście. Most, po którym przechodził zawalił się. Rozłoszczona
boginka żyjąca w rzece, do której wpadł, kazała mu odbudować mostek do wiosny,
pod groźbą przemienienia go w posąg przedstawiający młodego trolla rzucającego
dyskiem. Troll nie miał zielonego pojęcia, co to takiego ten dysk, ale wolał
nie ryzykować, więc wziął się za budowę. Był silny, więc budowa szła szybko.
Jednak za każdym razem, gdy miał już kończyć, most zawalał się, a boginka
wrzała ze złości i wymyślała coraz to dziwaczniejsze posągi, w które zamieni
wstrętnego „destruktora mostów” – tak właśnie na niego mówiła.
Termin zakończenia budowy
dobiegał końca, następnego dnia boginka miała go zaczarować. Zrezygnowany troll
nie miał już sił. Zapadał zmierzch, gdy poszedł poszukać czegoś do zjedzenia i
o mało sam nie został zjedzony. W jaskini natknął się na smoka, który pożerał
właśnie małą gąskę. Orzechowi zrobiło się żal bezbronnego stworzenia, więc
postanowił je uratować. W końcu, co miał do stracenia: albo pożre go łuskowaty
potwór albo jakaś zielona naga nimfa zamieni go w rybę na pustyni.
Chwycił więc gęś za ogon i ciągnął z
całych sił. Gęś rozdarła się przeraźliwie i zaczęła (ku zdziwieniu trolla)
bardzo brzydko przeklinać!
- Ty okrutniku!!! Puszczaj mój
ogon!!! Pognieciesz mi piórka!!! Sama sobie dam radę!
- Właśnie widzę, jak ci to świetnie
idzie!!!- Orzech starał się przekrzyczeć ryk rozwścieczonego smoka. – Co ty tam
robisz?!
- Czytam książkę!!!- zakpiła gęś.
- Nie musisz być nieuprzejma! Staram
ci się pomóc!!!
Gęś ponownie zaklęła paskudnie i
kopnęła trolla prosto w oko.
- To ja się staram uratować twój
pierzasty kuper, a ty mi tak się odwdzięczasz??
Nagle smok zaryczał boleśnie i
nieprzytomny zwalił się na ziemię.
- No…- rozległ się stłumiony gęsi
głos z wnętrza smoczej paszczy. – I już po sprawie… Zemdlał. Zawsze mdleją, gdy
im się zęby mądrości wyrywa!
- Jak to? – spytał zaskoczony.
- No, co „jak to”? Jestem dentystą! A
niech to gęś kopnie…utknęłam!!! Hej ty tam!!! Pomóż mi stąd wyjść!!!
- To on cię wcale nie zjadał???
- No coś ty, oszalał? Przecież smoki
nie jedzą gęsi…no…a teraz na serio możesz się na coś przydać… ciągnij!
Troll chwycił za jedyne wystające z
kupra zakręcone pióro i pociągnął z całej siły. Nagle pióro wyskoczyło z kupra,
gęś z paszczy smoka a z dzioba gęsi wyjątkowo szpetne przekleństwo.
- Ale narobiłeś…wyrwałeś moje piórko!
- O rany! – zatroskał się. –
Przepraszam!
- Ty chyba nic nie kapujesz!!! To
było MAGICZNE pióro!
- O rety!- ucieszył się- No to mam
trzy życzenia???- spytał rozpromieniony.
Gęś popatrzyła na niego z irytacją.
- Ktoś tu się chyba za dużo bajek
naczytał… Tylko jedno życzenie! I streszczaj się, bo muszę obskoczyć jeszcze
innych klientów!
Teraz, pomyślał Orzeszek, moje życie
nabrało sensu…mam JEDNO życzenie… na, co by tu je przeznaczyć…o rety…muszę
ukończyć ten most, bo nimfa mnie w coś przemieni i nici z życzenia… Nagle pióro
rozbłysło zielonym płomieniem i jego oczom ukazał się wspaniały nowy most w
miejscu starego, zrujnowanego.
Orzech ucieszył się bardzo, ale po
chwili spochmurniał.
Gęś stała jak wryta.
- To jest twoje życzenie?! Most?
- No…yyy…w sumie, to nie…tak
naprawdę, to chciałem zostać największym szczęśliwcem na świecie…- przy tych
słowach troll zachlipał głośno.
Gęsi zrobiło smutno.
- No…- poklepała go po łydce (bo nie
mogła dosięgnąć ramienia)- Przestań się mazać…taki duży chłop a tak chlipie. –
I na pocieszenie dodała – To przecież bardzo ładny most, śliczny wręcz!
Troll opowiedział Gęsi o całym swym
nieszczęśliwym życiu i o tym, jak zrujnował most nimfie.
- Słuchaj…a może ty nigdy nie byłeś
pechowcem! Przecież wyrwałeś moje magiczne piórko, do którego nawiasem mówiąc
byłam bardzo przywiązana, ale mniejsza z tym. Musisz wiedzieć, że jeszcze
nikomu przed tobą nie udało się tego dokonać. Miałeś prawdziwe szczęście, że
mnie spotkałeś. No… ja również miałam szczęście spotykając ciebie, bo…yyy- Gęś
wyglądała na nieco zmieszaną- Muszę przyznać, że uratowałeś dziś moją pierzastą
skórę…Gdyby nie ty, to utknęłabym tam na dobre. Dziękuję.
- Nie ma za co- rozpromienił się
Orzech. – Mam na imię Orzech…a ty?
- Gęgolina! Wiesz, co? Może masz
ochotę na herbatkę…wiesz…mam takie dobre ziółka…na pewno ci zasmakują…
- Z miłą chęcią, Gęgolino!
I tak, herbatka w chatce Zwariowanej
Gęsi stała się początkiem wspaniałej przyjaźni. Od tamtej pory Orzecha nie
spotkało żadne nieszczęście, lecz już nigdy troll nie wszedł na żaden most.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz